Naprawdę nie mam już pomysłu na dalsze rozdziały, a zmuszać się do pisania nie będę.
Mam też swoje życie prywatne i nie mogę dzień w dzień siedzieć przed komputerem.
Sevmione to jednak za duże wyzwanie dla mnie - początkującej pisarki fanfiction.
Jeżeli będę na przymusie pisać to wyjdzie z tego jedno wielkie gówno.
Muszę was zmartwić, że leże co do tego opowiadania i nie wiem kiedy wstanę.
Poplątałam się kompletnie w ciągu wydarzeń i uważam, że jak na razie nie dam rady tego ogarnąć.
Przepraszam.
Napisałam tylko taki kawałek 15 rozdziału/
Severus nie mógł uwierzyć,
że kolejny dzień siedzi w tym obskurny Skrzydle Szpitalnym mimo tego, że czuję
się znakomicie. Jeszcze ta głupia Granger musiała tu przypałętać wczoraj swoją
burze włosów zostawiając na jego surcie, który leżał złożony w kostkę na
komodzie przy łóżku kilka rudych loków. Gdy zorientował się, że już od ponad 2
minut gapi się cały czas w tą samą stronę książki prychnął i wstał sięgając po surdut.
- Co robisz Severusie?
- Jakbyś nie zauważyła kobieto ubieram się. Myślałem, że jak jesteś z
Huffelpufu to masz więcej rozumu niż Gryfoni. No, ale cóż za długie spędzanie
czasu w ich towarzystwie równa się z zarażeniem ich idiotyzmu.- uniósł kpiąco
brew. Pielęgniarka zignorowała to, bo tak samo jak Minerwa była przyzwyczajona
do zachowanie Mistrza Eliksirów.
- Ile razy jeszcze będę cię składać, Severusie. Za każdym razem jak stąd
wychodzisz ni stajesz się coraz młodszy.
- Ty też nie i jakoś nie mówię tego na głos.- zmierzył ją ostrym spojrzeniem,
które ona zignorowała i wyszedł powiewając za sobą szatami.
Severus był pewny, że ukojenie w ten
wolny dzień znajdzie w zaciszu biblioteki, ale jednak się mylił. Pewna
wzdychająca Gryfońska burza włosów przeszkadzała mu w tym wybitnie. Musiała
akurat siedzieć tak blisko, że słyszał każdą jej denerwującą oznakę zachwytu.
- Granger, niektórzy próbują się tu skupić.- Gryfonka spojrzała na niego
zaskoczona.- rozpływanie się na moim uroki osobistym polecam robić ciszej.-
uniósł kpiąco brew kiedy młoda Gryfonka się zarumieniła. Czyżby postrach
Hogwartu ją onieśmielał? Patrzyła tak jeszcze na nią przez chwilę i zauważył
jak uroczo marszczy nosek kiedy się rumieni. Stop. Severus był na 100% pewny,
że ze swojego słownika musi wyrzucić takie słowo jak „uroczo”. Kusząco, słodko,
podniecająco. Nie, ten tok myślenia na pewno idzie w złym kierunku.
- Mam coś twarzy, profesorze? – natychmiast odwrócił od niej wzrok i parsknął
donośnie.
- Jedyne co widzie to te twoje brązowe siano, a nie twarz. Chyba, że wolisz tak
to nazywać.
__________________________
Pretensje i zażalenia proszę pisać w komentarzach.
Jeżeli kogoś nadejdzie ochotę napisania do końca tego rozdziału to zapraszam, ale wtedy ten ktoś przejmie to opowiadanie już jako własne.
** dodałam kawałek **
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz