Rozdział II
„Ciemność. Tylko tyle widziała, leżąc na chłodnej posadzce. Próbowała wstać, lecz nogi odmawiały jej posłuszeństwa. Co sprawiło, że ponownie spotkała się z podłogą. Chciała się przekonać czy nie jest sama, jednak jej gardło było tak wysuszone, że z ust wydał się tylko cichy jęk. Wtedy na końcu korytarza dostrzegła smugę złotego światła. Zebrała w sobie tyle siły, żeby wstać do pozycji siedzącej, nadal nie spuszczała wzroku z drogi do światła, bojąc się, że zaraz może zniknąć. Ogromny wysiłek włożyła do tego aby być teraz klękać. „Dasz rade Hermiono” –mówiła w myślach, po czym podniosła prawą nogę i oparła się o pobliską ścianę. Wstała na równe nogi i powoli, podpierając się szła w stronę smugi światła. Gdy była co raz bliżej, powoli dostrzegła zarys sylwetki mężczyzny w czarnych szatach. Była już na tyle blisko , że mogła zobaczyć profesora Snape’a rozmawiającego z jakimś mężczyzną. Nie mogła zobaczyć, z kim rozmawia, dlatego, że zasłaniał rozmówce swoimi szerokimi ramionami. Mogła tylko stać w ciemności i przysłuchiwać się ich rozmowie.
- Nie możesz jej tego zrobić, Severusie -powiedział drżącym głosem mężczyzna.
- Dobrze wiesz, iż nie mam innego wyboru. Inaczej sam byś jej zaszkodził.
- Zaszkodził? Czy ty siebie słyszysz?! –U rozmówcy Snape’a było słychać coraz bardziej narastającą złość -sam dobrze wiesz, że ona cię nienawidzi! Ja ją kocham, Smarkerusie! –Wtedy Snape gwałtownie wyjął różdżkę i przystawił mu ją do gardła. Jednak Hermiona nadal nie mogła dostrzec, kto to jest.
- Sentymenty. Może mnie nienawidzić. Jednak jeszcze lepszą satysfakcje sprawi mi widok twojego trupa. -Wysyczał Snape niczym wąż, przez co Gryfonkę przeszły dreszcze. Czuła, że musi coś zrobić, aby profesor nie zabił tego mężczyzny. Ona czuła, że go zna, że jest dla niej ważny.
- NIE! –Krzyknęła. Jednak z jej ust wyszedł tylko cichy pisk, który odwrócił uwagę Mistrza Eliksirów.
Ustał przed nią, lecz nie zobaczyła w jego oczach żadnego znaku, który, by wskazywał na to , że ją zauważył. Spojrzała w jego czarne oczy, zagłębiła się w ich ciemność. Po chwili dostrzegła, że zaczyna ją pochłaniać czarna mgła. Chciała krzyczeć, lecz z jej ust nie wydostawał się żaden dźwięk. Zaczęła się dusić”
Hermiona obudziła się cała spocona i z przyspieszonym oddechem, jej grzywka była przyklejona do spoconego czoła. Cała dygotała, ze strachu i zimna, które dotarło do niej przez mokra koszulkę. Była sama w pokoju, ruda pewnie już jest na dole. Usiadła na brzegu łóżka i spojrzała na zegarek. W Hogwarcie musi być za godzinę. Nie lubiła spotkań zakonu między innymi, że na drugi dzień musiała się teleportować do Hogwartu, przez co zawsze traciła dwie pierwsze lekcje. Tym razem było to Zielarstwo i OPCM. No to nie pozna nowego nauczyciela od OPCM przez to głupie spotkanie. Ubrała się w szaty i zeszła na śniadanie. Tak jak podejrzewała Ginny już siedziała na dole i wesoło rozmawiała ze swoim rodzeństwem. Syriusza nie było i dobrze jeszcze, by zrobił coś nie spodziewanego przy wszystkich tak jak wczoraj w nocy. Jednak jeszcze nie była pewna, czy to co wczoraj się wydarzyło nie działo się w jej śnie. Nie miała, kiedy się nad tym zastanowić, bo rudowłosa pociągnęła ją na krzesło obok i od razu zaczęły wesoło plotkować o wszystkim.
***
- Na jutro macie przygotować esej o animagach! –Krzyczał do wychodzących już uczniów.- A Badlley!
- Tak profesorze? –Odpowiedział pulchny blondynek stojący naprzeciwko czarodzieja.
- Pamiętaj, żebyś na następne zajęcia przygotował się, bo będzie kartkówka, a nie mam serca stawiać ci słabych ocen –uśmiechnął się do chłopca a ten przytaknął i wyszedł z Sali Obrony Przed Czarną Magią. Nowy profesor- myślał. – Zawszę fascynowałem się czarną magią, jednak nie wiedziałem, że Albus da mi taką propozycje. W końcu sam bym nie wiedział co robić po powrocie do żywych. Przechodząc po zatłoczonych korytarzach Syriusz przypominał sobie pewną scenę, za jego czasów.
„– Patrz James, idzie ta twoja Lily! –Szturchnął przyjaciela, który dostał rumieńców na twarzy od patrzenia na rudą koleżankę z ich domu. Szła przed nimi z tym Smarkerusem. Żaden z nas nie rozumie jak ona może się przyjaźnić z takim obdartusem. Wtedy Blackowi wpadł do głowy pewien pomysł.
- Chłopaki! –Trzy głowy odwróciły się z zaciekawieniem w stronę Syriusza. –Słuchajcie mam plan, jak zrobić błazna z tego Tłusto-włosego przed Lily. –Gdy tylko wypowiedział ostatnie zdanie jedna głowa, która była ozdobiona okularami przybliżyła się bardziej do młodego czarodzieja.
- Więc tak, ty James odwrócisz uwagę Lily, a ja z chłopakami zaprowadzę Smarkerusa na błonia. Będziemy tam na ciebie czekać. Kiedy tam dotrzesz zrobimy klasyk. Powisi trochę w powietrzu, spadną mu spodnie i tym podobne. –Na trzech twarzach pokazały się uśmieszki i zabrali się za wcielanie swojego genialnego planu w życie. Tak jak mówił Black jego przyjaciel w okularach zajął czymś rudą, a oni podeszli do Smarka.
- Witaj Severus –jako pierwszy odezwał się Łapa.
- Chcielibyśmy ci coś pokazać na błoniach –dokończył Remus. Gdy najmniejszy z nich zobaczył przeczące kiwanie głową ślizgona przejął inicjatywę i dodał.
- Uwierz mi to cię bardzo zaciekawi –złapali Severus’a za końce szaty i zaprowadzili na błonia.
Zgodnie z planem James już po chwili z nimi tam był.
- O co chodzi Smarkerusie ? –Sytał ironicznie Potter. – Expeliarmus! –Krzyknął, gdy w dłoni młodego ślizgona pojawiła się różdżka. Używając zaklęcia uniósł tłusto-włosego w górę.
- Kto chce zobaczyć jak ściągam Smarkerusowi gacie? –Krzyknął, po czym można było usłyszeć z każdej strony śmiechy i wiwaty tłumu, który zszedł się po usłyszeniu zaklęć.
- Niee! Proszę, nie rób tego! –Krzyczał. Jednak Potter nic sobie z tego nie robił, dopiero gdy Łapa krzyknął.
- Lily idzie! –James zostawił Severusa na ziemi a ten uciekł do Zakazanego Lasu. Podszedł do kolegów i zaczął się śmiać ze Smarkerusa. Później w czwórkę poszli robić ciekawsze rzeczy„.
Ahhh…. James…- rozmyślał. Tęsknił za, nim jak nikt inny, kochał go niczym brata. Jeszcze do tego Harry mu tak bardzo go przypomina. Szkoda, że Huncwoci tak szybko się rozpadli. Został tylko on i Remus, bo o Glizdogonie nie ma co wspominać. Sam wybrał taką drogę jaką teraz podąża.
Szedł właśnie koło drzwi od Hogwartu, gdy usłyszał charakterystyczny dźwięk teleportacji. Postanowił ustać w cieniu i poczekać na to, kto wejdzie przez dębowe wejście.
- Nie możesz jej tego zrobić, Severusie -powiedział drżącym głosem mężczyzna.
- Dobrze wiesz, iż nie mam innego wyboru. Inaczej sam byś jej zaszkodził.
- Zaszkodził? Czy ty siebie słyszysz?! –U rozmówcy Snape’a było słychać coraz bardziej narastającą złość -sam dobrze wiesz, że ona cię nienawidzi! Ja ją kocham, Smarkerusie! –Wtedy Snape gwałtownie wyjął różdżkę i przystawił mu ją do gardła. Jednak Hermiona nadal nie mogła dostrzec, kto to jest.
- Sentymenty. Może mnie nienawidzić. Jednak jeszcze lepszą satysfakcje sprawi mi widok twojego trupa. -Wysyczał Snape niczym wąż, przez co Gryfonkę przeszły dreszcze. Czuła, że musi coś zrobić, aby profesor nie zabił tego mężczyzny. Ona czuła, że go zna, że jest dla niej ważny.
- NIE! –Krzyknęła. Jednak z jej ust wyszedł tylko cichy pisk, który odwrócił uwagę Mistrza Eliksirów.
Ustał przed nią, lecz nie zobaczyła w jego oczach żadnego znaku, który, by wskazywał na to , że ją zauważył. Spojrzała w jego czarne oczy, zagłębiła się w ich ciemność. Po chwili dostrzegła, że zaczyna ją pochłaniać czarna mgła. Chciała krzyczeć, lecz z jej ust nie wydostawał się żaden dźwięk. Zaczęła się dusić”
Hermiona obudziła się cała spocona i z przyspieszonym oddechem, jej grzywka była przyklejona do spoconego czoła. Cała dygotała, ze strachu i zimna, które dotarło do niej przez mokra koszulkę. Była sama w pokoju, ruda pewnie już jest na dole. Usiadła na brzegu łóżka i spojrzała na zegarek. W Hogwarcie musi być za godzinę. Nie lubiła spotkań zakonu między innymi, że na drugi dzień musiała się teleportować do Hogwartu, przez co zawsze traciła dwie pierwsze lekcje. Tym razem było to Zielarstwo i OPCM. No to nie pozna nowego nauczyciela od OPCM przez to głupie spotkanie. Ubrała się w szaty i zeszła na śniadanie. Tak jak podejrzewała Ginny już siedziała na dole i wesoło rozmawiała ze swoim rodzeństwem. Syriusza nie było i dobrze jeszcze, by zrobił coś nie spodziewanego przy wszystkich tak jak wczoraj w nocy. Jednak jeszcze nie była pewna, czy to co wczoraj się wydarzyło nie działo się w jej śnie. Nie miała, kiedy się nad tym zastanowić, bo rudowłosa pociągnęła ją na krzesło obok i od razu zaczęły wesoło plotkować o wszystkim.
***
- Na jutro macie przygotować esej o animagach! –Krzyczał do wychodzących już uczniów.- A Badlley!
- Tak profesorze? –Odpowiedział pulchny blondynek stojący naprzeciwko czarodzieja.
- Pamiętaj, żebyś na następne zajęcia przygotował się, bo będzie kartkówka, a nie mam serca stawiać ci słabych ocen –uśmiechnął się do chłopca a ten przytaknął i wyszedł z Sali Obrony Przed Czarną Magią. Nowy profesor- myślał. – Zawszę fascynowałem się czarną magią, jednak nie wiedziałem, że Albus da mi taką propozycje. W końcu sam bym nie wiedział co robić po powrocie do żywych. Przechodząc po zatłoczonych korytarzach Syriusz przypominał sobie pewną scenę, za jego czasów.
„– Patrz James, idzie ta twoja Lily! –Szturchnął przyjaciela, który dostał rumieńców na twarzy od patrzenia na rudą koleżankę z ich domu. Szła przed nimi z tym Smarkerusem. Żaden z nas nie rozumie jak ona może się przyjaźnić z takim obdartusem. Wtedy Blackowi wpadł do głowy pewien pomysł.
- Chłopaki! –Trzy głowy odwróciły się z zaciekawieniem w stronę Syriusza. –Słuchajcie mam plan, jak zrobić błazna z tego Tłusto-włosego przed Lily. –Gdy tylko wypowiedział ostatnie zdanie jedna głowa, która była ozdobiona okularami przybliżyła się bardziej do młodego czarodzieja.
- Więc tak, ty James odwrócisz uwagę Lily, a ja z chłopakami zaprowadzę Smarkerusa na błonia. Będziemy tam na ciebie czekać. Kiedy tam dotrzesz zrobimy klasyk. Powisi trochę w powietrzu, spadną mu spodnie i tym podobne. –Na trzech twarzach pokazały się uśmieszki i zabrali się za wcielanie swojego genialnego planu w życie. Tak jak mówił Black jego przyjaciel w okularach zajął czymś rudą, a oni podeszli do Smarka.
- Witaj Severus –jako pierwszy odezwał się Łapa.
- Chcielibyśmy ci coś pokazać na błoniach –dokończył Remus. Gdy najmniejszy z nich zobaczył przeczące kiwanie głową ślizgona przejął inicjatywę i dodał.
- Uwierz mi to cię bardzo zaciekawi –złapali Severus’a za końce szaty i zaprowadzili na błonia.
Zgodnie z planem James już po chwili z nimi tam był.
- O co chodzi Smarkerusie ? –Sytał ironicznie Potter. – Expeliarmus! –Krzyknął, gdy w dłoni młodego ślizgona pojawiła się różdżka. Używając zaklęcia uniósł tłusto-włosego w górę.
- Kto chce zobaczyć jak ściągam Smarkerusowi gacie? –Krzyknął, po czym można było usłyszeć z każdej strony śmiechy i wiwaty tłumu, który zszedł się po usłyszeniu zaklęć.
- Niee! Proszę, nie rób tego! –Krzyczał. Jednak Potter nic sobie z tego nie robił, dopiero gdy Łapa krzyknął.
- Lily idzie! –James zostawił Severusa na ziemi a ten uciekł do Zakazanego Lasu. Podszedł do kolegów i zaczął się śmiać ze Smarkerusa. Później w czwórkę poszli robić ciekawsze rzeczy„.
Ahhh…. James…- rozmyślał. Tęsknił za, nim jak nikt inny, kochał go niczym brata. Jeszcze do tego Harry mu tak bardzo go przypomina. Szkoda, że Huncwoci tak szybko się rozpadli. Został tylko on i Remus, bo o Glizdogonie nie ma co wspominać. Sam wybrał taką drogę jaką teraz podąża.
Szedł właśnie koło drzwi od Hogwartu, gdy usłyszał charakterystyczny dźwięk teleportacji. Postanowił ustać w cieniu i poczekać na to, kto wejdzie przez dębowe wejście.
***
Malfoy Manor. Właśnie tutaj teraz odbywają się spotkania śmierciożerców, na które udaję się Severus Snape. Musiał teraz przybrać twarz wolną od emocji, musi być odporny na ból, smutek, strach. Wszystko dla niej... Nie ! Wszystko dla Hogwartu. On naraża się tylko tak dla Hogwartu i tego starca Dumbledore'a. Wszedł przez wielkie metalowe drzwi i skierował się do Sali, z której było słychać głos Czarnego Pana. - Severusie –wysyczał Lord na widok mężczyzny.
- Panie –klęknął przed jego obliczem.
- Usiądź. –Powiedział stanowczo i skierował czarodzieja na miejsce po swojej prawej ręce.
- A wy co jeszcze tutaj robicie? –Podniósł głos. – WYNOCHA! –Teraz już krzyknął do zdziwionych śmierciożerców, którzy zaczęli wychodzić. Został tylko on i Snape.
- Jak ci idzie twoje zadanie Severusie? –Mówił spokojnie patrząc prosto w oczy swojemu słudze. Mistrz Eliksirów nie uciekał od spojrzenia Pana. Wiedział, że uznał, by to za jego słabość, a on nie może przed, nim pokazać żadnej słabości.
- Potrzebuję więcej czasu. –Dodał bez cienia drżenia w jego głosie. Czarny Pan wstał i niczym wąż ustał za Snapem i wysyczał.
- Dałem już ci wystarczająco czasu, Severusie. –W tym momencie Snape chciał się odwróci do swego Pana – Cruccio! –Upadł na kolana przed, nim, lecz nie wydał, żadnego dźwięku. Był przyzwyczajony do tego typu klątw stosowanych przez niego.
- Panie. Pozwól mi wytłumaczyć. –Powiedział z powagą w głosie. – Ta dziewczyna mnie nienawidzi, muszę najpierw zdobyć jej zaufanie.
- KŁAMIESZ! –Kolejne Cruccio w stronę śmierciożercy. Podtrzymywał się o krzesło i wstał.
- Dobrze Pan wie, że nikt, nawet ja nie jest dość odważny, żeby kłamać Panu prosto w oczy. -Czarny Pan zastanowił się i jeszcze raz wysyczał do ucha profesora.
- Dobrze wiesz, że ta dziewczyna jest mi potrzebna do rytuału. Sam też wiesz, że dobrze na tym skorzystasz. –Szyderczy uśmiech pokazał się na twarzy Voldemorta. Stanął przed Severusem i pokazał ręką, że reszta śmierciożerców może wejść. Snape przez resztę zebrania nie odezwał się jednym słowem. Wsłuchiwał się tylko uważnie w plany wojenne i udawał, że bawi go znęcanie się nad mugolami. Pod koniec zebrania, Czarny Pan przemówił do Snape’a.
- Przemyślałem to Severusie. Dam ci więcej czasu. Ta dziewczyna jest zbyt ważna, żebyś wykonał to zadanie źle. Wyślę, do ciebie wiadomość, kiedy twojego czasu będzie coraz mniej. Teraz Wyjdź -machnął ręką na niego. Ten się ukłonił i opuścił dom Malfoy’ów. Teleportował się do Hogwartu, by czym prędzej zdać raport Albusowi.
***
Hermiona teleportowała się pod same drzwi Hogwartu. Pchnęła dwa dębowe kawałki z lekkim hukiem zamknęła drzwi. Huk odbił się o wszystkie ściany Szkoły, jednak widocznie nikogo nie zainteresowało przybycie uczennicy. Gryfonka skierowała się w stronę wieży Gryffindoru. Z Wielkiej Sali dochodziły śmiechy i głośne rozmowy uczniów oraz stukanie sztućców i talerzy. Zatrzymała się, bo drzwi do Sali były otwarte a chciała przejść nie zauważona. Poczuła czyjąś dłoń na ramieniu. Z szybkością światła wyjęła różdżkę i podsunęła ją do gardła sprawcy. - Poddaję się! –Krzyczał z uśmiechem. – Błagam o litość! –Wiedźma schowała różdżkę i patrzyła na zanoszącego się od śmiechu Blacka.
- Syriusz!? Co ty tu robisz? –Gdy ochłonął odpowiedział wyczekującej dziewczynie.
- Chyba będę musiał cię upomnieć, że na profesorów nie podnosi się różdżki. –Uśmiechnął się na widok zastanawiającej się Hermiony. Gdy to robiła marszczyła przy tym tak słodko nosek, iż Łapa nie mógł oderwać od niej wzroku.
- Profesora? Co to za żart? –Oparła ręce na biodrach i zrobiła pytającą minę.
- Chyba nie jesteś taka mądra jak mówią –dodał. – Chyba nie chcesz być zauważona co?
Pomogę ci. –Powiedział nie czekając na odpowiedź. – Tylko stój blisko mnie. -Odpiął swój płaszcz i okrył, nim Hermione. Prawym ramieniem objął ją w pasie i przycisnął bliżej do siebie. Brązowooka uważała to za zbyteczne, jednak Black robił to celowo. Przeszli przed otwartymi drzwiami, bez zbędnych spojrzeń w ich stronę. Hermiona poczuła zapach mocnej wody kolońskiej, spodobało jej się to. Od razu przed jej oczami stanął jej Ojczulek. Używał podobnej, jednak ta miała w sobie coś niezwykłego, a teraz mogła spokojnie wdychać jego zapach.
„Jej włosy tak pięknie pachną” -myślał Syriusz prowadząc młodą Gryfonkę- chyba jej się podoba to, co robię, więc najlepiej będzie odprowadzić ją pod sam pokój wspólny. Patrzył na burzę loków wtulającą się w jego tors albo mu się to wydawało albo nie że ta wciągała jego perfumy. Szli tak przez całą drogę jedno wtulone do drugiego. Dobrze, że nikt ich teraz nie widzi -myślała Hermiona. Za to szlachetny Black, cieszył się, że mógł teraz trzymać tą mądrą wiedźmę w swoich ramionach.
Niestety, skończyło się za szybko niż się tego spodziewał.
- Koniec spacerku, śpiąca królewno! –Powiedział do dziewczyny i nie chętnie odsunął ją od siebie.
- No tak, przepraszam, jeżeli ci to sprawiło kłopot ja..
- Nie, wręcz sprawiło mi to przyjemność, Hermiono – i znów wymówił jej imię tym tonem przez, który dostawała aż ciarki na plecach. Odwrócił się na pięcie i odszedł. Hermiona powiedziała hasło do Grubej Damy i weszła do Pokoju Wspólnego Gryfonów. Dopiero w pokoju wspólnym dziewcząt zdała sobie sprawę, że nie oddała Syriuszowi płaszcza. Zbiegła jak strzała w poszukiwaniu jej profesora, jak to dziwnie brzmi w porównaniu Blacka. Jednak już go nie było na korytarzu przed portretem.
-------------------------------------------------------------------------------------------------
Postarałam się, żeby nie było tylko o jednym i dodałam wątek ze śmieciożercami i planem Voldzia co do Miony. Zastanawiacie się pewnie co to może być. Jestem pewna, że się nie domyślacie co na temat siedzi w mojej głowie. ;]
Jakieś uwagi ? ;>
Chciałam też podziękować mojej becie, która wykonuje kawał dobrej roboty poprawiając moje wypociny. ; *
Czekam na komentarze. Musicie wiedzieć, że to dla mnie wiele znaczy ;)Jakieś uwagi ? ;>
Troszkę błędów interpunkcyjnych, chyba jeden ortograficzny xd Ale naprawdę fajny pomysł :3 Czekam na więcej ! :D
OdpowiedzUsuńWiem, wiem :)
UsuńMam tylko 14 lat i zawsze popełniam błędy, jak każdy :)
Myślę, że 3 rozdział przyjdzie szybko :)
Pozdrawiam :)
Nieźle! Rozkręca się! :) Na prawdę fajnie piszesz, czekam na więcej! A i mam nadzieję, że Severus pozostanie kanoniczny, żeby aż za bardzo potulny się nie zrobił przez Hermionę ;) Życzę weny, ale to chyba w Twoim przypadku zbędne ;)
OdpowiedzUsuńJasne, że zostawie Severusa taki jaki jest w książce i filmie. Nienawidzę jak w ff zmieniają go na takiego potulnego. O nie, nie ! To u mnie nie będzie :D
UsuńPozdrawiam, dzięki za komentarz :)
Wpadłam, przeczytałam i komentuje.. oczywiście będę czekać na następne rozdziały, więc chyba mogę stwierdzić, że pozyskałaś nową czytelniczkę. Black??? Nie no... toż to mnie wyprowadziło z równowagi.. to jak on się klei do Miony i jest z tego jeszcze bardzo dumny. Mam nadzieję, że szybko pójdzie w niepamięć, albo dziewczyna będzie miała dość tych jego uścisków. Spotkanie Śmierciożerców bardzo interesujące, zwłaszcza fakt, że Voldi chce Hermiony do jakiegoś rytuału i to jeszcze ma być dla Severusa coś z tego? No,no,no.. jestem ciekawa co tu wymyślisz. Oczywiście jak będziesz chciała to wpadaj do mnie... www.severus-hermiona.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDziękuje i jeszcze raz dziękuje:))
UsuńMyślę, że to was bardzo zaskoczy co siedzi mi w głowie ^^^ Hehehe :D
Pozdrawiam i chętnie wejde :)
Bonuses & Review of Slot Machines at the Casinos
OdpowiedzUsuńBonuses, casinos, and bonus codes for Casino Slots. Discover the best casino 텍사스 홀덤 룰 bonuses for online slots 벳썸 도메인 games. See why 온라인 슬롯 사이트 casinos 슬롯 가입 쿠폰 are so popular. 오프 후기